niedziela, 30 września 2012

Okinawa podwodna: największe oceanarium świata

Wspomniałam już przynajmniej raz o planowanej przez nas wycieczce do okinawskiego oceanarium, którą ostatecznie odłożyliśmy na później. Tym razem nawet nie próbowałam oszukiwać samej siebie, że przesuwam termin na "jutro" (które zazwyczaj następuje po jakiś 3 dniach, jak nie później :P). Ale co się odwlecze...

Nie jestem jakąś szczególną fanką takich miejsc. Nie lubię chodzić do zoo - i to nie ze względu na zwierzęta w klatkach, tylko zwyczajnie się tam nudzę. O, słoń. O, żyrafa. Fajnie. W przypadku oceanarium jest jeszcze gorzej: ryba, ryba, ryba, nogi mnie bolą, jestem głodna, chcę do domu, o nie, znowu ryba, fuj, co to za obrzydliwe morskie insekty... Z drugiej strony ciągle pamiętam sceny z Czarodziejki z Księżyca, kiedy to Haruka i Michiru spotykały się w jakimś gigantycznym, tokijskim oceanarium, z akwariami wypełniającymi całe ściany. Jako dziecko zachwycałam się atmosferą tego miejsca - nie rybami, a właśnie atmosferą. A że okinawskie oceanarium Churaumi jest (ponoć) największe na świecie, miałam nadzieję na podobny klimat jak w kreskówce...

Zdjęć mam zdecydowanie za dużo. I na wszystkich są ryby ;).

Mój faworyt ;)



A myślałam, że takie rzeczy to tylko w Gdyni...


Nieśmiała ryba



Rrrrrrrrrekin


Nie, nie pytajcie - ja też nie wiem, co to jest ^^

Meduzy - kuzynki paskudztwa, przez które strach się na Okinawie kąpać


Prokreacja koników morskich - tablica edukacyjna

I kto będzie teraz mądry i powie mi, gdzie jest Nemo?

Najbardziej epicka sala oceanarium

Lewa: mózg rekina. Prawa: mózg delfina.

Gabinet Severusa Snape'a


Nago Fish Terminal



Churaumi to nie tylko oceanarium - znajduje się tam też plaża, delfinarium, miejsce stylizowane na okinawską wioskę, ogród botaniczny i chyba nawet park motyli. Ale że przyjechaliśmy tam stosunkowo późno (sama podróż z Nahy do Nago zajęła nam dobre 3 godziny), nie zdążyliśmy zajść już nigdzie więcej. Trochę szkoda. Ale z drugiej strony, dzięki temu uniknęliśmy tłumów i mogliśmy naprawdę coś w tym oceanarium zobaczyć zamiast patrzeć bez przerwy pod nogi, żeby przypadkiem nie zdeptać jakiegoś małego Japończyka ;).

5 komentarzy:

  1. Genialne i prosimy o więcej!
    Najbardziej szkoda tego parku motyli, brzmi bardzo... interesująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, małego Japończyka? xDDD

    A tak na serio - właśnie czytałam o tajfunie. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o dzieci ;). Bo Japończycy uwielbiają do takich miejsc chodzić z dziećmi - nawet tak małymi, że nie ma to najmniejszego sensu, bo tylko męczą się w tłumie...

      Coś mam wrażenie, że Wy tam w Polsce więcej wiecie o tym, co się w Japonii dzieje, niż ja ^^. Tajfun niby miał być, ale chyba przyszedł w nocy... Na nic się nie przydał, nawet zajęć nam nie odwołali :P.

      Usuń
  3. Tak, tak, jakkolwiek to zabrzmiało... dwuznacznie xDD'

    Hehe, no widzisz, ile to informacji człowiek znajduje w Internecie xD' Ale świetnie, że wszystko w porządku - ha, jeszcze byś chciała odwołane zajęcia xP Akurat pierwszego października. No ładnie, ładnie (^_-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz juz mielismy, w ubieglym semestrze :P. Przyszlismy na zajecia, a po pierwszej godzinie wszedzie byly juz porozwieszane kartki z informacja, ze idzie tajfun, wiec mamy wracac do domow... Dali nam jakies 3-4 godziny w zapasie, bo niektorzy dojezdzaja tu nawet z Osaki. Nie obrazilabym sie za powtorke ;)

      Usuń

Bardzo proszę o podpisywanie komentarzy. W jakikolwiek sposób. Dziękuję :)