niedziela, 9 grudnia 2012

Arashiyama

Mało brakowało, a zrezygnowalibyśmy z wczorajszego wyjazdu na Arashiyamę. Postanowiłam jednak nie dać się choróbsku; w ostatniej chwili (o ile chcieliśmy zobaczyć jeszcze cokolwiek za dnia...) postanowiliśmy, że jedziemy, cudem zdążyliśmy na autobus i trochę ponad pół godziny później byliśmy już na miejscu. I bardzo się cieszę, że się na to zdecydowaliśmy. Zobaczyłam jeszcze resztki momiji, nocne oświetlenie było bardzo nastrojowe, a pielgrzymka do bambusowego lasu robiła niesamowite wrażenie. I pięknie było. Ot co.

Arashiyama, czyli "Góra Arashi" (albo nawet "Burzowa Góra", jakby się ktoś uparł), znajduje się na zachód od Kioto, mniej więcej na wysokości Shijo. Słynie z pięknego, jesiennego momiji, parku małp (phi, małpy to ja mam pod domem...), paru świątyń i chramów (w których nie byłam), bambusowego lasu, a od wczoraj (jako, że momiji się skończyło, więc trzeba zachęcić odwiedzających czymś innym...) odbywa się tam raito appu. Czyli light up. Czyli podświetlenie. De facto oświetlony jest tylko jeden brzeg rzeki i las bambusowy, ale pozostałe miejsca są udekorowane latarenkami, lampionami, gdzieniegdzie nawet lampkami choinkowymi - jest więc bardzo nastrojowo i przyjemnie się tamtędy spaceruje. Pomijając temperaturę i stan moich butów ;).

Nie będę się dziś rozpisywać, bo zdjęcia mówią same za siebie. Było magicznie.








A tak robi się raito appu






















4 komentarze:

  1. Awww, pięknie (*_______*)
    Świetnie, że udało Ci się pojechać! xD

    Zdrowia Ci życzę dużo xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczne zdjęcia, widoki musiały być magicznę z tymi lampionami i światełkami....

    Dobrze, że udało ci się wyjechać,

    お大事にね。

    Ned

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. możesz mi podsunąć temat na benrona? bo pani F. męczy że mamy mieć temat a ja nie wiem jaki. Podsunełam jej o przesądach to kręciła nosem x(

    Ned

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo nieeeee, tylko nie benron! XD A tak na poważnie, to napiszę, jeśli coś przyjdzie mi do głowy, ale raczej na mnie nie licz. Sama z własnym benronem miałam masę kłopotu i mój temat, delikatnie mówiąc, szału nie robił ^^. Gdybym teraz miała go znów przygotowywać to pewnie postawiłabym na dramy i ich przydatność w nauce (koleżanka zrobiła to samo z J-Popem, bardzo fajny speech jej z tego wyszedł... Tyle, że senseie kazali jej podczas występu śpiewać - nie była z tego powodu szczególnie zachwycona ^^). Ale nie wiem, czy Cię to w ogóle interesuje i czy ktoś już o tym w ostatnich latach nie mówił...

      Usuń

Bardzo proszę o podpisywanie komentarzy. W jakikolwiek sposób. Dziękuję :)