wtorek, 5 czerwca 2012

Osaka

Golden Week skończył się już dobry miesiąc temu, a ja dopiero teraz mam chwilę na nadrobienie zaległości i napisanie czegoś o trzecim dniu "długiego" weekendu. Przepraszam serdecznie wszystkich, którzy zaglądali tu przez cały czas, licząc na nowy wpis... Maj okazał się być wyjątkowo intensywny pod absolutnie każdym względem i na porządne prowadzenie bloga nie starczyło mi już czasu. Mam nadzieję, że czerwiec będzie spokojniejszy i łatwiej będzie mi się ogarnąć - co oznacza też regularne pisanie. Jednocześnie muszę przyznać, że miło było mi usłyszeć te parę głosów dopytujących się, kiedy napiszę coś nowego :). Cieszę się, że moje pisanie nie idzie na marne i ktoś to naprawdę czyta - w tym nawet ludzie, którzy mnie osobiście nie znają.

Trzeciego dnia Golden Weeku wybraliśmy się na wycieczkę do Osaki. Jako że oba miasta (Osaka i Kioto) położone są bardzo blisko siebie i dojazd z jednego do drugiego nie stanowi większego problemu, nie traktowaliśmy tego jako żadnej wielkiej wyprawy. Wyjechaliśmy późno (bo Ania, zmęczona po Narze, zaparła się, że chce się chociaż raz wyspać...), nie opracowaliśmy żadnego planu podróży, a na pierwszym miejscu listy rzeczy, które chcemy w Osace zobaczyć, znalazło się centrum Pokemonów. I prawdę mówiąc zobaczyliśmy niewiele więcej - bo czasu było mało, nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy i sporo czasu zmarnowaliśmy na gubienie się, a gdy w końcu dotarliśmy na zamek w Osace, był już zamknięty dla zwiedzających... Co nie zmienia faktu, że wycieczka była - jakżeby inaczej - bardzo udana. W miłym towarzystwie mogę się dobrze bawić nawet w centrum Pokemonów ;).

Sam początek wycieczki, czyli na przystanku autobusowym przed KSU (znaczy, Kyoto Sangyo University). Od lewej: Valerio, Michaela, ja, Daniel i Kathy. I Antti robiący zdjęcie.


Przesiadka z metra w pociąg. Chyba. Tym razem widać Anttiego :).


Motywujące schody na stacji metra, czyli "ile kalorii spalisz wchodząc po schodach zamiast jechać ruchomymi"...


...i Michaela, głowiąca się nad kostką Rubika.


Wycieczkę rozpoczęło błąkanie się po (olbrzymim!) dworcu w Osace. Na dobry początek zawędrowaliśmy do sklepu z dziwnymi rzeczami - np. magicznymi okularami, dzięki którym każda dziewczyna staje się w jednej chwili gwiazdą filmową...


...albo zeszytami, które wyglądają jak mięso. Albo plastry łososia.

 

Trzeba przyznać, że samo centrum handlowe (czyli de facto dworzec) prezentowało się całkiem ładnie.


W głównym holu powitała nas nawet dość znajomo wyglądająca reklama. Tak, KSU to inaczej Power University. Gaidzin Power University, powiedziałabym nawet ;).



Kilka obrazków z Osaki:


I, nareszcie, gwóźdź programu, czyli... Centrum Pokemonów! :D


Błąkając się po ulicach Osaki...


Kathy, Daniel i Michaela przed konbini:


Ciekawe spostrzeżenie Anttiego:

Ludzie często myślą, że to jest Japonia...

 
...albo że to jest Japonia...


...a tymczasem... To jest Japonia:


Okolice zamku, czyli Osaka-jo:



W drodze do samego zamku. Jeszcze nie wiemy, że jest już zamknięty ;).






Szesnastowieczny zamek z kanalizacją ;)


I znów zetknięcie tradycji z nowoczesnością...


Pobliska jinja, do której jakoś nie zaszliśmy...


...i muzeum, które było zamknięte ;).


I nareszcie: Osaka-jo w pełnej okazałości!


Zamek był już niedostępny dla zwiedzających, siedzieliśmy więc na zewnątrz i cieszyliśmy coraz chłodniejszym i, co za tym idzie, przyjemniejszym dniem. Kathy i Michaela wygłupiały się jak zwykle i nagrywały kolejny odcinek vloga, chłopacy pozowali do śmieszno-gangsterskich zdjęć, a ja... W sumie nie pamiętam :P. Zapewne znów robiłam zdjęcia wszystkiemu dookoła...


A w końcu zrobiło się późno i ciemno. I tu dopiero zamek zaczął prezentować się naprawdę pięknie:


Zmierzając powoli w stronę metra...



...ale najpierw - czas na kolację. Anttiego najwyraźniej bardzo ucieszyła myśl o jedzeniu ;).


I to by było na tyle zwiedzania Osaki. Wieczór zakończył się dość epickim spacerem z Sanjo do samego I-Housu, w który do tej pory co niektórzy nie chcą mi uwierzyć. Fakt, odległość jest dość spora...

A na koniec - vlog Kathy. Tym razem cały odcinek dotyczy naszej wycieczki. Miłego oglądania!


2 komentarze:

  1. No nareszcie jakieś nowe wpisy ! Ileż oczekiwania było w miedzyczasie ...

    Miło Cię znów ujrzeć. Wyglądasz skowronkowo. Jak Ci studiowanie idzie ? jak zdrówko ? Nie tęsknisz za domem ?

    Tu u nas zimno. 10-14*. A już czerwiec. Jak ten czas leci ....

    Aniu - pozdrowionka i wzystkiego dobrego !!

    <p.s.: blogspot ma najgorszy system dodawania komentarzy !! brrrr )
    bydgoszczanin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj już podglądałam zdjęcia (i film). Cieszę się, że kolejny wpis się pojawił, bo to taka niepewność.

    Słonecznych dni!^^

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o podpisywanie komentarzy. W jakikolwiek sposób. Dziękuję :)