To był dłuuuugi tydzień.
Przyjemny i pracowity jednocześnie. Dwa matsuri, trochę zwiedzania, keeki tabehoudai, kolejne kino i dwie wieczorne posiadówki w bibliotece, w której łatwiej mi się skupić niż w I-Domu... Czyli, de facto, tydzień wracania do domu nie wcześniej niż o 20. A nieraz o wiele później.
Wszystko to było moim własnym wyborem i naprawdę miło spędziłam ten czas, ale nie da się ukryć - jestem zmęczona. W przyszłym tygodniu siedzę na tyłku w pokoju i nigdzie się nie ruszam! Och, nie, moment: impreza we wtorek, Halloween w środę (no i czemu powiedziałam mojej tutorce, że przyjdę? Czemu?), a w piątek chcemy jechać do Hiroshimy... Chyba nici z mojego bycia hikikomori.
Zaszalałam w poniedziałek (22.10.) i poszłam na dwa matsuri jednego dnia. Fakt, że jedno z nich planowałam od dawna, a drugie było niejako moim "zadaniem domowym" z religii, więc nie był to do końca mój wybór, no ale... Zawsze to jakaś aktywność.
Dziś krótka relacja z pierwszego ze świąt, czyli Jidai matsuri.
Jidai matsuri można by przetłumaczyć jako "święto epok". To stosunkowo nowe matsuri; obchodzi się je dopiero od 1895 roku,
kiedy to świętowano tysiąc setną rocznicę przeniesienia stolicy do Kioto. Jego głównym punktem jest, jak w przypadku wszystkich Trzech Wielkich Kiotyjskich Matsuri, parada, która wyrusza ze Starego Pałacu Cesarskiego i kieruje się w stronę Heian-jingu (ciągle nie byłam!). Tym razem jednak, w przeciwieństwie do Aoi matsuri, jej tematyka nie skupia się na jednym okresie historycznym, a prezentuje widzom przekrój przez wszystkie japońskie epoki, podczas których Heian/Kioto było stolicą Japonii. Drobne tysiąc lat...
Miałam na czwartej godzinie test, nie mogłam więc uciec z zajęć i zobaczyć całej parady. Wyszliśmy, ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu, w połowie - tuż przed pochodem kobiet z okresu Kamakura i Muromachi, który tak chciałam zobaczyć...! Niemniej jednak cieszę się, że widziałam chociaż tę pierwszą połowę; niektórym nawet to się nie udało. Mieliśmy w dodatku zarezerwowane miejsca dla ryugakuseiów, na krzesłach czekały na nas też informatory, dzięki którym wiedziałam w ogóle, na co patrzę. Może dzięki temu Jidai matsuri wydało mi się o wiele ciekawsze niż Aoi matsuri, które było dla mnie niekończącym się pochodem prawie identycznych powozów...
Już niedługo minie 1300 lat, odkąd Kioto (a właściwie Heian) zostało stolicą Japonii |
Jidai matsuri! |
Cesarska Armia z czasów Odnowy Meiji |
Procesja z okresu Edo i jej "wodzirej" ;) |